Szefowa Festiwalu, czyli osoba o artystycznych, teatralnych zainteresowaniach, ktoś z klasy klasycznej, humana albo ewentualnie społka, prawda? Nie. Wera to entuzjastka fizyki i lingwistyki matematycznej, uczennica czwartego matfizu. Prawdopodobnie jak każdy przed pójściem do Czackiego słyszała „Takie liceum?! Nie będziesz mieć życia!”. I choć samo „rozszerzona fizyka” może nasuwać skojarzenia z siódmym kręgiem piekieł, na szczęście w przypadku Wery ponure przepowiednie raczej się nie sprawdziły. Królowa tegorocznego FT wolne chwile spędza jeżdżąc konno lub oglądając mecze NBA (Lakers górą!!! - przypis red.). To ostatnie jest dość wymagające i nie mówię tu o trudnościach z wykupieniem karnetu (swoją drogą potwornie drogiego), a o godzinach rozgrywek. Dla niewtajemniczonych dodam, że większość z nich jest między pierwszą a czwartą nad ranem. Ale przywyknięcie do dość…nietypowych godzin snu i horrendalnej ilości kawy to chyba jedne z najważniejszych cech szefów festiwalu.
Mieszkaniec odległej Woli Mrokowskiej, czyli krainy bez Żabek, a z racji miejsca zamieszkania - weteran autobusu 728. Ciężko przegapić jego miejscowość, dzięki witającemu nas na wjeździe billboardowi z jego twarzą. Aktualnie już nie korzysta z wachlarza możliwości warszawskiej komunikacji miejskiej, albowiem został mistrzem kierownicy. Piotra łatwo znaleźć na siłowni lub w pobliskiej kebabowni, gdzie rozkoszuje się rzeczonym kebabem bądź „jajówą”. Możemy być pewni, że nasz Festiwal jest bezpieczny w rękach osoby z tak różnorodnym i wyrafinowanym gustem muzycznym oraz wyczuciem stylu i znajomością aktualnej mody. Jest to człowiek wielu talentów i zaliczają się do nich również uzdolnienia językowe. Piotr przez ostatnie lata szlifował swój niemiecki podczas długich wyjazdów do Wiednia, a od tego roku spełnia się pedagogicznie ucząc dzieci angielskiego. Gdy tylko znajdzie chwilę wolnego czasu, wyjeżdża na działkę do mazurskich Michałek, gdzie rozkoszuje się koszeniem trawy i późniejszym wyławianiem jej ze stawu. Człowiek swojego ukochanego psa Emmy i imponującego kota Molly. Jeśli chcecie go poznać, to musicie się jednak pospieszyć, bo planuje nas opuścić i wyjechać na studia do Holandii. Ta barwna osobowość Szefa idealnie wpisuje się w kalejdoskop 37 FT.
Ikona sekcji Info, szef szefów czyli CEO największej sekcji festiwalowej - Miłosz bez problemu odnajduje się w tej wymagającej roli. Zeszłoroczny szef IT, obecnie uczeń czwartego matfizu, to zdecydowanie właściwa osoba na właściwym miejscu. Jego zainteresowania są mocno związane z informatycznymi tematami- programowanie i gry komputerowe to tylko niektóre z nich. Szef Info nie żyje jednak samą INFOrmatyką i sprawami sekcyjno-festiwalowymi. Często można spotkać go z grupą licznych znajomych albo na boisku pod szkołą, gdzie chętnie oddaje się grze w koszykówkę. Wśród bliższego kręgu znających go osób Miłosz znany jest ze świetnego poczucia humoru, które wykorzystuje do tworzenia najśmieszniejszych memów świata oraz ze swojego serdecznego i sympatycznego usposobienia.
Szefowa Sekcji IT, co ogarnia życie jak dobry sidequest! Nie ma znaczenia, czy chodzi o odesłanie tajemniczej palety z leżakami, naprawę światełek, czy totalnie losowe awarie – Jagna pojawia się we wnęce, na drabinie, z kablem w jednej ręce i błyszczykiem w drugiej (jej kolekcja szminek to legenda, równie wieczna co jej optymizm). Chociaż stereotyp mówi, że IT to męska domena, Jagna skutecznie udowadnia, że to kompletna bzdura. Można ją zastać między naprawianiem ekranów a… rozmyślaniem o biologii, matematyce, informatyce i prawie – w końcu wybranie jednej dziedziny to dla niej wyzwanie na równi z wycieczką o pierwszej w nocy do Redheada z Chałup. Poza tym jest wysportowana i kocha kung-fu…(pozdro dla kumatych). A wieczorami? Ho-ho-ho! Jagna teleportuje się do Niderlandów i mówi po francusku. Jeśli masz jakąś trudną sprawę do załatwienia to z pewnością idź do szefowej Sekcji IT.
Szefowa sekcji Foto to prawdziwa definicja człowieka orkiestry. Rozpoznacie ją z daleka po ogromnych okularach, które idealnie dopełniają jej nietuzinkowy styl. Bardzo lubi zwierzęta – w jej sercu jest miejsce zarówno dla jamników, jak i… gupików. Tak, dobrze czytacie! Jej akwarium to prawdziwa podwodna metropolia, w której pływa około dwudziestu szczęśliwych rybek. Każdą sobotę zaczyna bladym świtem, wędkując z tatą – prawdopodobnie jest to jedyna osoba w okolicy, która o szóstej rano nie śpi, a w dodatku wygląda na szczęśliwą. Nic nie wyprowadzi jej z równowagi, nawet kolejny zagubiony gadżet, który kilka dni wcześniej kupiła z fascynacją (jak chociażby mini torba IKEA na klucze). W szkole jest niezastąpiona – zawsze doskonale zorganizowana, człowiek kalendarz i prawa ręka profesora Michalskiego (a może to on jest jej lewą ręką?). Na dodatek jest świetną tancerką, a jej poczucie humoru bawi każdego. Plotka głosi, iż je tyle mandarynek, że już płynnie mówi po mandaryńsku.
Ania to człowiek wielu talentów. Jest pasjonatką wszystkiego, co japońskie – uczy się języka japońskiego, marzy o japonistyce jako drugim kierunku studiów, ma w planach wyjazd do Tokio i rysuje anime. Ostatnio zainteresowała się kryptowalutami i giełdą. Wykorzystuje nowo zdobytą wiedzę w praktyce i zaczęła inwestować. Jej inną zdolnością jest szydełkowanie i robienie na drutach – jest w tym tak dobra, że marzy o założeniu własnego sklepu z pluszakami. Ania ukończyła również kurs barmański- chodzą pogłoski o tym, że jej specjalnością jest koktajl sex on the beach. Szefowa grafików uwielbia podróżować i ma w mieszkaniu całą ścianę w pocztówkach przywiezionych z najodleglejszych zakątków świata. Podczas swoich wojaży próbuje sił w różnych sportach wodnych, ostatnio zajęła drugie miejsce w konkursie surferów amatorów na Hawajach. Jak przy tych wszystkich zainteresowaniach udaje jej się znaleźć czas na dowodzenie sekcją? To tajemnica. Trzeba jednak przyznać, że na Anię zawsze można liczyć. Potwierdza to tytuł najbardziej pomocnej osoby w klasie zdobyty w zeszłym roku.
Nie ma bardziej charyzmatycznej szefowej niż Alina. Pomimo swoich niesamowitych uzdolnień matematycznych, jest szefową sekcji Redakcja i również reżyserką sztuki swojej klasy. Kocha teatr, bierze udział w warsztatach, jest niesamowitą tancerką, aktorką, potrafi wspaniale śpiewać i uczyła się grać na pianinie. Trenuje również boks, co pokazuje jej zadziwiającą wszechstronność. Wszystko, co robi, robi na 150%, załatwia ciągle mnóstwo spraw i mimo tego daje radę obdarowywać swoich bliskich personalizowanymi prezentami od serca. Jest odpowiedzialna i zaradna, a wszyscy uwielbiają ją za jej super inteligencję i za to, że można z nią dobrze poimprezować. Jeśli ktoś chciałby ją porwać, mieszka niedaleko ulicy w kształcie funkcji kwadratowej, lecz musi uważać na dziki, które podobno zaklina w swojej dźwiękoszczelnej piwnicy. Jeśli chodzi o inne zwierzęta, raczej za nimi nie przepada. Chodzą słuchy, że w tajemniczych okolicznościach jej żółw prawie zszedł z tego świata. Myślę, że jednak każdy przeciętny obywatel ją pokocha.
Szef sekcji Transmisja jest fascynującym człowiekiem. Poza wygrywaniem olimpiad spędza czas, słuchając islandzkiego techno, którego jest największym fanem. Chodzą słuchy, że średnio raz w miesiącu można go spotkać w Rydze, choć nikt jeszcze nie odkrył, w jakim celu tam podróżuje. Z pewnością wygodnym strojem na drogę są komplety dresów Adidasa, których ten człowiek posiada podejrzanie dużo. Zwłaszcza tych fioletowych – to w końcu jego ulubiony kolor. Eryk jest też najlepszym narciarzem świata – przynajmniej w swoim mniemaniu. Ale jak to mówią, szef zawsze ma rację, więc lepiej tego nie kwestionować. Tak samo jak lepiej nie kwestionować tego, że Kazimierz Malewicz jest najlepszym malarzem na świecie.
Już same słowa „szefowa Transmisji” wiele mówią o człowieku. Zwoje kabli, czerwone od ciągłego oglądania i montowania filmów oczy oraz nieprzytomne zataczanie się po korytarzach z Harrym Styles’em, Mitski czy TV Girl na słuchawkach. To jednak obraz typowo festiwalowy, bo poza tym frustrującym okresem Maria Hempel, znana również jako Różowy Kucyk Pony, jest naprawdę zorganizowaną i radosną osobą. Fotografuje, gra na gitarze, ogląda filmy (w końcu Transmisja), interesuje się sztuką, modą i znajduje czas na rozszerzony wos i geografię. Chyba to właśnie miała na myśli moja polonistka z podstawówki, gdy mówiła o człowieku renesansu. Oprócz tego, wiadomość specjalna od anonimowego Transmisyjnego: „Maria jest super sigmą, więcej ci nie powiem, elo”.
Nie wiem, czy jest w naszej szkole choć jeden uczeń, który nigdy nie poznał Wiery lub przynajmniej o niej nie słyszał. Jak mówią jej przyjaciele, ważne jest, by tytułować ją “Wiera S. Szczerba”, gdyż ten tajemniczy inicjał ma ogromne znaczenie. Jedna z wersji głosi, że drugie imię Wiery to Sonia, ale nie wiadomo, czy na pewno stąd wziął się przydomek i czy kiedykolwiek ta tajemnica ujrzy światło dzienne… Wiera (uczennica czwartego humana) jest bardzo otwartą, ciekawą osobą, harcerką, od dwóch lat szefową sekcji Akustycznej i zeszłoroczną konsulką. Po szkole gra na melodyce, ale jej muzyczne zdolności sięgają znacznie dalej: świetnie radzi sobie z wieloma innymi instrumentami, a także… potrafi zaśpiewać kilka utworów po serbsku. Ostatnio, przywracając do życia czacki radiowęzeł, omal nie wysadziła szkoły - kreatywna koleżanka wpadła na pomysł, by zamiast radia podłączyć do radiowęzła stage box (urządzenie, którego Aku używa pod sceną). Nie skończyłoby się to najlepiej, gdyby w porę nie powstrzymał jej doświadczony w potyczkach z prądem fizyk, pan profesor Witold Kuran (PS: dziękujemy Panu!).
Nina gra na perkusji i pochłania książki niemalże stertami. Żegluje, nieobcy jest jej również kitesurfing, a przy tym pełni jeszcze funkcję szefowej Aku. Jak znajduje na to wszystko czas? Tego śledztwo nie ustaliło. Wygląda natomiast na to, że czerpie energię z musów owocowych z minionkami i muzyki Huberta, której słucha wręcz nałogowo. Jak donoszą potwierdzone źródła, Nina to bardzo zaradna i kreatywna osoba, angażująca się w przeróżne działania. Można się z nią także świetnie bawić. Jest zapaloną vlogerką dla swoich znajomych. Czy znajdzie czas, by przygotować relację z tegorocznego Festiwalu? Liczymy na to! Jedno jest natomiast pewne: po intensywnym dniu szefowania ukołysze ją do snu ASMR.
Przez wielu uważana za ikonę stylu, szefowa Światełek wyróżnia się na szkolnych korytarzach szerokim uśmiechem. Chociaż oświetlanie czackiej sceny podczas festiwalu, przewodzenie sekcji i nauka do matury z biologii, którą – jak przystało na prawdziwego człowieka renesansu – Klara zdaje pomimo bycia społkiem, zajmują dużą część jej grafiku, szefowa Oświetleniowej w wolnym czasie z przyjemnością oddaje się pieszym wędrówkom do Łomianek i grze w szachy, w których, zdaniem wielu, jest absolutną mistrzynią. Kiedy mowa o szefowej Światełek, nie można nie wspomnieć o jej wielkiej miłości do koloru fioletowego oraz o jej doskonałej znajomości języka niemieckiego, która już niejednego Czackiewicza wybawiła z językowej opresji.
Gdyby ktoś zapytał o wizytówkę Leny, to pierwszym, co przychodzi na myśl, są przeróżne napoje, które nasza szefowa sporządza również sama w domu. Kombucha, Bubble Tea, czy Matcha to jej prawdziwa miłość, zaraz po Białymstoku, o którym potrafi opowiadać godzinami. A propos mówienia, to chodzą legendy, że jej specjalną umiejętnością jest zdolność powiedzenia każdego słowa od tyłu w kilka sekund. Poza tym posiada jeszcze mnóstwo innych talentów, szczególnie artystycznych: pięknie rysuje i maluje, zdarza jej się szydełkować. Jej radością są również zwierzęta, posiada psa Felę, a jej ulubionym jest koza. Sekretnie planuje nadać swojemu przyszłemu dziecku imię Koza, żeby mogło nazywać się Koza Górska. Jako szefowa sekcji Oświetleniowej, ma przed sobą świetlaną przyszłość, ponieważ jest finalistką olimpiady z historii sztuki i ma w planach studiować architekturę.
Osoba, dla której pogoda jest dobra albo bardzo dobra. Wiecznie w niedoczasie. Skupiona na samorozwoju, pomimo że jest bardzo wrażliwa, łatwo obejmuje przywództwo i bierze sprawy w swoje ręce. Biega, wspina się, gra w siatkówkę i trenuje kalistenikę. Żegluje - jest stałą bywalczynią rejsów Pogorią. Interesuje się fotografią: cyfrową i analogową. Marzy o kupnie vana, przerobieniu go i objechaniu dookoła świata. Jeśli lubicie zwiedzać, to jest to definitywnie osoba z którą się dogadacie. A być może, za cenę smacznego jedzenia, zabierze was ze sobą. Jak przystało na szefową sekcji Porządkowej, jest mistrzynią opracowywania szczegółowych planów i podejmowania przemyślanych decyzji. Ola angażuje się na wielu frontach, służy wszystkim pomocą i zgodnie z mottem sekcji, którą dowodzi, jest definitywnie wPORZO!
Szef sekcji Porządkowej uwielbia gotować. Spędza czas wolny wymyślając nowe sposoby na urozmaicanie dietetycznych dań lub przygotowując wymyślne torty. Możemy tylko mieć nadzieję, że ze zwykłymi, przyziemnymi tostami będzie mu szło równie dobrze. Stachu kocha literaturę, zwłaszcza absurd i groteskę. Oprócz czytania próbuje także swoich sił w pisaniu… Jego ulubionymi twórcami są Francois Rabelais i Michael de Montegna. Kiedy akurat nie pisze ani nie gotuje, szefa sekcji Porządkowej można spotkać na boisku. Jest fanem wszelkiego rodzaju sportu, ostatnio przede wszystkim siatkówki, zwłaszcza, że obecnie jest pierwszy w składzie reprezentacji naszej szkoły.
Ola jest bardzo otwartą, spontaniczną i niezwykle zabawną osobą, która w dodatku interesuje się niemal wszystkim. Jej największą pasją jest… morsowanie (nie pomylić z mordowaniem)! Oprócz tego jakiś czas temu zrobiła kurs z garncarstwa i od tamtej chwili robi śliczne kubki, wazony i biżuterię, które sprzedaje potem na targach. Jest także zawodową imprezowiczką - w ostatnie wakacje była na obozie w Bułgarii, gdzie została okrzyknięta imprezowiczką sezonu. To wielka fanka Travisa Scotta (jednymi z jej ulubionych piosenek są Fein i Nightcrawler). Ola jest jedną z tych osób, które dotknęła zmora kanapkowa - od czterech lat niemal codziennie ma do szkoły kanapki z serkiem Almette. Jednak jako jego najwierniejsza fanka nie narzeka. Jest szczęśliwą właścicielką psa o imieniu Lord White.
Czacka mistrzyni kierownicy, zawodowa baletnica, uwielbiana przez tłumy osiemdziesięciolatków animatorka minidisco, a prywatnie dumna mama ukochanej Defi. Ten zestaw cech nie pozostawia miejsca na wątpliwości, dlaczego Madzia już po raz drugi dostąpiła zaszczytu bycia cesarzową Sekretariatu. Odpowiedzialna, opiekuńcza i przyjazna, rozgrzewa ludzkie serca niczym jej pięknie pachnące zimowe herbatki. Daleko spokrewniona z Maddie Ziegler, w niczym nie odstępuje jej swoimi tanecznymi zdolnościami. Nie dziwne, że na Instagramie obserwuje ją taka muza jak Roksana Węgiel. Magda zawsze poratuje pięknymi notatkami, tylko lepiej nie pisać do niej po zmroku - jako jedna z niewielu maturzystów prowadzi naprawdę zdrowy tryb życia (dla reszty śmiertelników już sam sen stanowi odstępstwo od normy). Nie dajcie się jednak zmylić jej serdecznemu, łagodnemu usposobieniu - Madzia prowadzi podwójne życie. Sekretnie jest jedną z syrenek “H₂O” (ale ciii, to tajemnica). Tłumaczy to, dlaczego jej ukochanym filmem jest “Barbie i podwodna tajemnica”.
Dumna obywatelka Ursynowa i szefowa sekcji Plastycznej. Artystyczne tematy towarzyszą jej na każdym kroku - Marta nie tylko szefuje Plastusiom, ale również interesuje się historią sztuki. Kiedy akurat nie oddaje się kreatywnej pracy nad nagrodami festiwalowymi w sali 14, pewnie można ją znaleźć oglądającą "bardzo dziwne filmy w bardzo małych kinach"- szefowa Plastycznej jest fanką wszystkiego co nieoczywiste. A teraz najważniejsza rzecz: drugą (a może i nawet pierwszą) największą miłością Marty jest makaron (tu nie ma głębszego dna, po prostu makaron). Z pewnych tajemniczych źródeł wiemy też, że sekretnie jest mistrzem koszykówki… Nie możemy jednak podziwiać jej umiejętności na szkolnych boiskach, ponieważ Marta nie przychodzi na WF, żeby nie zawstydzać innych swoimi umiejętnościami.
Kasia to artystka w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawsze ma gdzieś pod ręką szkicownik by uwiecznić chociaż kawałek otaczającego ją świata. Rysuje wszystko co się da - martwe natury, portrety znajomych czy nawet termomiksy. Prace Kasi to nie tylko rysunki. Kocha tworzyć kolaże, a w zasadzie wszystko co ma w sobie pierwiastek artystyczny mieści się w jej zainteresowaniach. Niektórymi ze swoich prac dzieli się na Instagramie. Swoje pasje realizuje też w przestrzeni szkolnej, między innymi biorąc udział w olimpiadzie z historii sztuki. Na tym nie kończą się jej artystyczne zainteresowania. Jak chodzą słuchy, w tym roku podjęła się reżyserowania sztuki swojej klasy, co na pewno zapewni widzom wiele ciekawych, twórczych doznań.
Ahoj! Jsem Kuba Branny! Tak pewnie by się z nami przywitał ten kochający kraj piwa i krecika uczeń czwartego humana. Jako szef Technicznej, zalicza się on do najsilniejszych ludzi na świecie, zaraz za Pudzianem. Sprawia to, że Kuba jest prawdziwym motorem napędowym czackiej drużyny wioślarskiej. Oczywiście nie oznacza to, że sport jest jego jedyną pasją. Kuba to prawdziwy człowiek kultury oraz miłośnik poezji i teatru. Odpowiada za organizację wielu szkolnych wyjść na spektakle i do opery. Swój talent objawiał wielokrotnie, występując na czackiej scenie w sztukach swojej klasy. Do tego wszystkiego dochodzi jego miłość do języka polskiego (pisał nawet w zeszłym roku olimpiadę) i wiele innych sukcesów naukowych. W rękach tak pracowitego człowieka sekcja Techniczna nigdy nie będzie się lenić.
Wielokrotnie nagrodzony zaszczytnym tytułem Technicznego Miesiąca, zasłużył się najsilniejszej z sekcji w wielu dziedzinach. Jednym z jego najbardziej bohaterskich czynów było uprzątnięcie prawdziwej stajni Augiasza: biura Technicznej (przez wiele lat nikt nie odważył się tego zrobić). Jak odnaleźć na czackim korytarzu tego dzielnego wojownika porządku? Najpierw warto sprawdzić kantorek, gdzie często hobbystycznie segreguje śrubki. Jego znakiem charakterystycznym jest pokazywanie kciuka na każdym zdjęciu jak i używanie pewnego pełnego nieskrywanej elegancji i polotu wyrazu: “pogchamp”. Jako prawdziwy rajdowiec, który zaliczył teorię na maksa, a praktykę… no prawie na maksa (powiedzmy, że sekcja Techniczna nie zajmuje się oświetlaniem sceny, a tym bardziej dróg), w przyszłości Byrt widzi siebie jeżdżącego Formułą 1. Albo przynajmniej w pobliżu Formuły 1. Na razie sukcesy w Trackmani wystarczą w zupełności. Poza zamiłowaniem do szybkich samochodów (lub szybkich kciuków) Byrt jest urodzonym skaterem. Gdyby nie wieczna kontuzja kolana z całą pewnością byłby już mistrzem Polski. Kwintesencją jego osoby jest kanapka (koniecznie taka w folii), albo jeszcze lepiej: hot dog z Orlenu.